Ja dobrze, że docieramy do takich miejsc, gdzie psy skazane są na picie wody z kałuży bo właściciel nie ma nawet garnka ani miski... mało reformowalny, z którym trzeba było rozmawiać ostrzej. Na szczęście wyszła do nas córka i to ona zobowiązała się poprawić warunki: dla jednego psa, z którym chodzą na spacery minimum 3 metrowy łańcuch, dla drugiego, którego przygarnęli i córka się go boi więc nie chodzi na spacery 5 metrowy łańcuch (ogrodzenia brak), zakup garnków i przymocowanie ich do stodoły, zakup/zrobienie ocieplanych bud, utwardzenie terenu wokół obu psów, dostęp do wody 24/7 oraz zaszczepienie psów. Według jej oświadczenia juz dawno chciała poprawić warunki ale tata kazał jej się nie wtrącać bo to jego psy...
Oczywiście wrócimy tam na re-kontrolę.